poniedziałek, 22 stycznia 2018

Ziemia sztumska w okresie powstania styczniowego

Artur Grottger - Bitwa, grafika z cyklu Polonia
W tym roku przypada 155 rocznica powstania styczniowego, które choć wybuchło na ziemiach pod zaborem rosyjskim ma związki z ziemią sztumską będącą pod władaniem pruskim. W wyniku zrywu narodowego władze pruskie podjęły działania skierowane przeciwko rozwijającemu się polskiemu ruchowi narodowemu. 30 marca 1863 miały miejsce rewizje domów Teodora. Łyskowskiego z Wilczewa, sołtysa Gromka i nauczyciela Grzeszkowskiego z Trzciana oraz u właściciela Kalksteina z Mikołajek. Skrupulatną rewizję u Łyskowskiego przeprowadzał urzędnik z Kwidzyna Braun, gdyż poprzewracano garnki, miski w kuchni oraz słomę w stodole. Również bezskutecznie 5 kwietnia rewidowano księdza proboszcza Jana Witkowskiego. Przyczyną przeprowadzanych rewizji były czyjeś doniesienia. 24 kwietnia aresztowano o godz. 9 rano Teodora Łyskowskiego i odprowadzono do więzienia w Sztumie. 8 maja 1864 roku Teodor Łyskowski został wypuszczony z aresztu mieszczącego się na wzgórzu zamkowym. 
Oprócz tego mieszkańcy aktywnie wzięli udział w powstaniu styczniowym. Pomorzu w 1863 r. wprawdzie nadano rolę pomocniczą, dlatego miało ono świadczyć tylko pomoc materialną w postaci pieniędzy, broni i wyposażenia, jednakże jak się okazało działalność Pomorzan była zdecydowanie bardziej aktywna. Oprócz polskich studentów uczących się w Niemczech do zrywu narodowego przystąpiła np. młodzież chełmińskiego gimnazjum, a wśród nich Edward Donimirski z Buchwałdu oraz jego kuzyn Henryk Donimirski z Zajezierza. Prawdopodobnie Edward poniósł ciężkie obrażenia w bitwie pod Łęczycą. Z kolei Henryk późniejszy poseł na sejm Rzeszy po zarzutach o tym, że walczył w powstaniu wydał oświadczenie: „nie żałuje tego, że jako młodzieniec walczył w roku 1863 za braci swoich ciężko uciskanych która to walkę najpoważniejsi mężowie podówczas pochwalali, a która dla dobrej sprawy zapałem przejętego młodzieńca w oczach ludzi szlachetnych na sztych nie wystawia”.

poniedziałek, 15 stycznia 2018

O. Gotfryd Fuchs - sztumski męczennik

Źródło: W. Zawadzki, Duchowieństwo
katolickie z terenu obecnej diecezji elbląskiej
w latach 1821-1945,
Olsztyn 2000, s. 123.
Trudnym okresem dla duchowieństwa były lata II wojny światowej. Wprawdzie do 1945 roku na terenie ziemi sztumskiej nie było walk, jednakże wówczas wielu duchownych diecezjalnych z powodu szykan hitlerowskich nie mogło sprawować posługi kapłańskiej w parafiach lub zostało wcielonych do służby wojskowej. W związku z powyższym w 1942 roku biskup Maksymilian Kaller zwrócił się z prośbą do prowincjonała werbistów o oddelegowanie kilku zakonników z Pieniężna do pracy w parafiach diecezji. 
Ówcześnie w Sztumie służył tylko jeden kapłan, tj. ksiądz proboszcz Leon Neumann. Dlatego też ojciec Gotfryd Fuchs (1892-1945) wiedząc o tym fakcie po otrzymaniu dwóch propozycji, tj. nieco lepiej obsadzonego w kapłanów Malborka oraz Sztumu wybrał to drugie miasto. Od sierpnia 1943 roku co tydzień dojeżdżał do Sztumu z Pieniężna, aby pomagać proboszczowi w duszpasterstwie. Jednakże w 1944 roku kiedy dojazd był utrudniony podjął decyzję o zamieszkaniu w miejscu posługi. Szczególnie tragiczny w dziejach parafii okazał się styczeń 1945 rok, kiedy to do Sztumu wkroczyła Armia Czerwona. Wówczas też na sztumskiej plebani schroniło się kilka kobiet. Wraz z nimi przebywali ks. Neumann oraz o. Fuchs. Czerwonoarmiści po wkroczeniu do Sztumu kilkukrotnie mieli nawiedzać miejscową plebanię, którą plądrowali. Nad ranem 29 stycznia doszło do tragicznego zdarzenia, podczas którego zginął z rąk żołnierza Armii Czerwonej posługujący w Sztumie werbista. Chciał on obronić kobiety, które schroniły się na plebani, jednakże został on wówczas zamordowany otrzymując dwa strzały w głowę. Proboszcz Neumann przeżył to bestialskie wydarzenie. W momencie śmierci zakonnika miał ukrywać się w przykościelnym ogrodzie lub na cmentarzu. Ciało zamordowanego duchownego pochowano dopiero po 8 dniach owiniętego w czerwony dywan w grobie zmarłego w 1899 roku ks. Piotra Gaeblera. 
W 2005 roku  szczątki zakonnika zostały ekshumowane, a następnie pochowane na cmentarzu zakonnym w Górnej Grupie. Warto podkreślić, że obecnie trwa proces beatyfikacyjny. Na wniosek metropolity warmińskiego z 21 grudnia 2007 roku m.in. Gottfried Fuchs został zgłoszony jako kandydat do wyniesienia na ołtarze jako ofiara komunizmu.  

środa, 10 stycznia 2018

Ochotnicza Straż Pożarna w Sztumie (1883-1945)

Organizowanie straży pożarnej w Sztumie trwało kilka lat. Już w 1880 roku „Gazeta Toruńska” podała, że podczas dyskusji nad powstaniem linii kolejowej prowadzącej przez Sztum rozmawiano również o konieczności powstania jednostki pożarniczej w mieście. Została ona oficjalnie założona 27 maja 1883 roku jako Ochotnicza Straż Pożarna w Sztumie (Freiwillige Feuerwehr Stuhm Westpreussen). Początkowo nie była ona zbyt dobrze zorganizowana i wyposażona, aczkolwiek stosunkowo liczna, na co wskazuje lista członków z 31 lutego 1884, na której widnieje 41 nazwisk. 
Warto podkreślić, że sąsiedni Dzierzgoń swoją jednostkę OSP miał o rok szybciej. Z biegiem lat powstawały też kolejne straże w poszczególnych wsiach powiatu sztumskiego. Ciekawostką jest fakt, że pod koniec XIX w. odnotowana została prywatna straż przy majątku Henryka Donimirskiego w Zajezierzu, która na niwie pożarnictwa była doceniana za akcje ratownicze. 
Zachowało się bardzo mało źródeł odnośnie działalności sztumskiej jednostki. Z całą pewnością sztumscy ochotnicy brali udział w większości akcjach ratowniczych w trakcie pożarów, które wybuchały w Sztumie i okolicy po erygowaniu jednostki. Znany jest jeden przypadek kiedy strażacy ze Sztumu zaprotestowali, a pomoc musiała nadejść z Malborka. Ciekawe wspomnienia dotyczące pożarów w Sztumie pozostawił po sobie jego przedwojenny mieszkaniec Otto Kammel, który zanotował: W Sztumie […] dość często wybuchały pożary. Taki pożar był zawsze ogromnym przeżyciem dla wszystkich mieszkańców. Najstarsze wspomnienie to duży pożar starego młyna. To był naprawdę wielki ogień. […] Potem, pamiętam, spalili się Hohne, Rosenthal, i Borowski na Rynku. No nich Salewski, Sikorski, i Meding przy Urzędzie Powiatowym, następnie znowu przy Rynku – Winkowski, Philip i Block” Autor wspomnień stwierdził, że po odbudowie spalonych budynków bezpowrotnie ginął przytulny i stary wizerunek miasteczka. Wówczas też powstawało nowe zmodernizowane z duchem czasu miasto).

środa, 3 stycznia 2018

Dzierzgoń. Szkice z dziejów miasta (cz. I i II)

Książki p. Janusza Namenanika (źródło: J. Namenanik)
Janusz Namenanik pochodzący z Dzierzgonia napisał trzy książki popularyzujące dzieje jego rodzinnego miasta. Pierwszą  z nich była publikacja pt. Dzierzgoń. Szkice z dziejów miasta, wydana w 2013 roku. Następnie dwa lata później wydał album prezentujący Dzierzgoń na zdjęciach i pocztówkach (Dzierzgoń. Podróż sentymentalna). Natomiast pod koniec 2017 roku przy współpracy ze Stowarzyszeniem Inicjatyw Obywatelskich "Taka Gmina" (wydawca kwartalnika "Prowincja") oraz Wydawnictwem Region ujrzała światło dzienne druga część szkiców (Dzierzgoń. Szkice z dziejów miasta, część II).